RAJSKIE WYSPY TAJSKIE?

06:18

Tajlandia cieszy się dużą popularnością wśród turystów z całego świata, zwłaszcza pomiędzy listopadem a lutym. Chcąc nie chcąc trafiliśmy na szczyt sezonu. Styczniowa pogoda zaprasza szczególnie na południe.

Klong Nin Beach, Koh Lanta
BANGKOK PO MACOSZEMU

W Bangkoku wylądowaliśmy o 4 nad ranem. Parne powietrze sprawiło, że ubrania zaczęły kleić nam się do skóry. Zdezorientowani turyści krążyli po zaspanym lotnisku. Postanowiliśmy nie czekać do rana i za wszelką cenę dostać się do centrum miasta, znaleźć nasz hostel i odespać zarwaną nockę.

Zatrzymaliśmy się w hostelu Rest Inn prowadzonym przez sympatycznych hindusów, w centrum przy ulicy Kho San. Nocleg w pokoju wieloosobowym ok. 25 PLN.

Pierwsze wrażenie często rzutuje na ogólną ocenę miejsca. Niestety, tak było w przypadku Bangkoku. O 7 nad ranem, idąc niespiesznie ulicą Kho San, mijaliśmy grupy turystów, którzy jeszcze nie skończyli nocnej łobuzerki. Przepici, z przekrwionymi oczami, odurzeni papierosem, procentami i Bóg wie, czym jeszcze, podśpiewując, zaczepiając innych wzbudzili w nas głęboką rozpacz.

Niesmak do turystycznej strony Bangkoku sprawił, że nasz pobyt w stolicy skróciliśmy do minimum. Jak tylko uporaliśmy się z wyrobieniem wizy do kolejnego kraju, uciekliśmy na południe.

KOH TAO

Koh Tao to mała wyspa, która znajduje się w Morzu Południowochińskim, w Zatoce Tajskiej. To równocześnie jedno z najtańszych miejsc na świecie na zrobienie kursu nurkowania.

Sar Ree Beach
Nurkowanie zawsze nas ekscytowało i chcieliśmy spróbować tej przyjemności przy najbliższej okazji.


Bilet z Bangkoku do Koh Tao to koszt 110PLN (bus + statek). Warto skorzystać  z pośrednictwa w hostelu – prowizje przez nich pobierane to grosze, a równocześnie nie musimy się o nic martwić. Na wyspie lądujemy po kilkunastu godzinach. Nie mamy żadnej rezerwacji, niewiele wiemy na temat szkół nurkowych. Na miejscu robimy szybkie rozeznanie. Okazuje się, że w dwóch szkołach są nawet polscy instruktorzy: Emil z Davy Jones Locker Diving i Vik z Crystal Dive Resort.
Po rozmowie z Vikiem, decydujemy się na tę drugą opcję.

Auto dostawcze z butlami do nurkowania
Padi Open Water Course trwa cztery dni i uprawnia do nurkowania na głębokości 18m.

Pierwszy dzień to zajęcia teoretyczne, drugi dzień to ćwiczenia w basenie i na płytkiej wodzie w morzu, trzeci i czwarty dzień to ćwiczenia na otwartym morzu połączone z fun divem, czyli nurkowaniem dla przyjemności.

Fun dive, Twins
Tak to wygląda w teorii, w praktyce to długa i wyczerpująca droga, która wymaga pełnego skupienia. Trudno opisać emocje, które towarzyszą w trakcie kursu. Każdy przeżywa to na swój własny sposób.


Środowisko nurka jest bardzo nienaturalne: odcięty od atmosfery, z dużym obciążeniem, z nieodłącznym stresem, bez miejsca na pomyłkę, z duża odpowiedzialnością za swojego partnera, narażony na zatrucie azotem. Świadomi niebezpieczeństw, z pełnym szacunkiem i podwójną ostrożnością pochodzimy do sprzętu, wskazówek instruktora, a przede wszystkim ćwiczeń pod wodą.


Instruktorem jest Vik, Polak, który ze względu na międzynarodową grupę, w której się uczymy i tak posługuje się jedynie angielskim. Poza nami jest jeszcze Gabrielle, Szwajcarka, Joyce i Philip – para z Kanady.

Dociążenie pasem balastowym, Kasia dodatkowe 3,5kg, Paweł potrzebuje 5,5kg
Zajęcia zwykle zaczynamy o 6:45 i kończymy ok. 18:00.

Odpowiednia dieta w trakcie kursu to połowa sukcesu. Wszak nikt nie chce doświadczyć „odbijania się” obiadem na 15m głębokości, kiedy buzię wypełnia regulator - jedyne źródło powietrza.

Gotowi na wszystko
Woda, mimo że ma 27 stopni, stopniowo wychładza organizm. Po trzech godzinach zajęć, trudno powstrzymać się od szczękania zębami , mimo podwójnej pianki neoprenowej.
Paweł podczas regularnych ćwiczeń z maską
Kasia: Ćwiczenia z maską były moim koszmarem. Za każdym razem, kiedy ją zdejmowałam, nie wiedząc z jakiej racji i absolutnie tego nie kontrolując, zaciągałam wodę nosem. Wiele razy kończyło się to zakrztuszeniem i ucieczką na powierzchnię. Na to mogłam pozwolić sobie jedynie w basenie. Kiedy opanowałam to na płytkiej wodzie, ćwiczenie trzeba było zrobić na 10m głębokości, co spędzało mi sen z powiek i wyciskało łzy z oczu przed samym nurkowaniem. Ostatecznie umiejętność opanowałam, a pewność siebie pod wodą niewiarygodnie wzrosła.
SCHODZIMY GŁĘBIEJ

Ostatnie nurkowanie było najbardziej ekscytujące. Wreszcie zaczęliśmy dostrzegać i cieszyć się rafą koralową, tęczowymi rybami, żółtymi płaszczkami z błękitnymi plamami, niekończące się ławice barakud, niebezpieczną terytorialną ryba – rogatnicę. To sprawiło, że apetyt na nurkowanie tylko się wzmożył.

Zrobiliśmy sobie dzień przerwy, w trakcie którego odwiedziliśmy Zatokę Rekinów wraz z Joyce i Philipem. Spędziliśmy w wodzie bite kilka godzin, w maskach snorklingowych, próbując wypatrzeć rekiny. Mieliśmy pecha. Żaden nie pojawił się w zasięgu naszego wzroku. Inni, cierpliwi pływacy, którzy znajdowali się nieopodal nas, widzieli dwa piękne okazy. Co za strata!

Shark Bay, czyli Zatoka Rekinów
Dzień przerwy, podczas którego mieliśmy nabrać sił (bez sukcesu, wszak tropiliśmy rekiny), utwierdził nas w przekonaniu,  że chcemy kontynuować przygodę z nurkowaniem.

O 9:00 rozpoczęliśmy kolejny kurs w stopniu zaawansowanym. Tym razem w grupie szkoleniowej byliśmy tylko my, prowadzeni przez Vika.

Zaawansowany kurs trwał tylko dwa dni. I były to zdecydowanie dwa najlepsze dni. Skoncentrowaliśmy się przede wszystkim na nawigacji oraz idealnej neutralnej pływalności czyli osiągnięciu jak najpełniejszej kontroli nad swoim ciałem pod wodą.

Tutaj doświadczyliśmy dwóch niezapomnianych chwil: nurkowania głębokiego na 26,4m przy widoczności 1m oraz niesamowitego nurkowania nocnego, podczas którego latarki były jedynym źródłem światła. Klaustrofobia nabrała nowego znaczenia, a jej przezwyciężenie to sukces porównywalny do zdania egzaminu na prawo jazdy.

Zwiedzanie podwodnego świata to ogromna przygoda. Pod wodą wszystko wydaje się większe o 1/4 i bliższe. Trudno zidentyfikować, skąd dochodzą odgłosy, a wrzawa i hałas, który panuje dookoła, jest zupełnie inny i zaskakujący. Różnobarwne ryby, planktony, z którymi można się bawić, kształty, rafy koralowe, podwodny las, tworzą niesamowitą i nową rzeczywistość, z którą nieśmiało się poznajemy. Pierwszy oddech pod wodą jest niezapomniany. Nurkowanie to wielkie wydarzenie.
Koh Tao opuściliśmy z uczuciem spełnienia i nowym hobby, które postaramy się realizować w przyszłości. Dzięki Advanced Dive Course możemy schodzić do 30m głębokości.

Gwarna ulica Koh Tao
Taxi boat
Linie napowietrzne
Z Mc Donald mają wspólne tylko koszulki
KOH LANTA

Z Koh Tao przemieściliśmy się do Krabi (prom z kuszetkami + bus, ok. 75 PLN). Tam mieliśmy zdecydować, gdzie spędzimy kolejne dni. Zdecydowaliśmy się na wyspę Koh Lanta, która leży na Morzu Andamańskim będącym częścią Oceanu Indyjskiego. Z Krabi do Koh Lanty zabrał nas mały statek, całkiem drogi, bo 40zł.

Południowo-zachodnia część wyspy
Zatrzymaliśmy się w bambusowym bungalow przy plaży Khlong Nin – Unseen Resort (55 PLN za bambusowy domek), po zachodniej części wyspy. Dwa dni spędziliśmy na plaży, grając we freesbee,  przesiadując godzinami w ciepłej wodzie i spacerując po skałach w trakcie odpływu.

W trakcie odpływu można było zabrnąć daleko od brzegu
Akrobacje Pawła
Połów ryb tuż przed zachodem słońca
Odpływ i zachód słońca
Słońce już prawie za horyzontem
Przyjemny wieczorny klimat
Właściwie zaczęły nam się prawdziwe wakacje. Ale już trzeciego dnia, poczuliśmy, że piach jest za bardzo nagrzany, słońce zbyt mocno przypieka, a woda jest trochę za słona. Po trzech miesiącach ciągłego przemieszczenia się, ciężko jest usiedzieć w jednym miejscu.

Trzeciego dnia wypożyczyliśmy skuter, którym objechaliśmy zachodnią część wyspy, docierając do południa. Widoki pyszne!
M.in. nigdy nie nudzące się zachody słońca
I na koniec nasze opalone pyski: Kasia...

i Pawlo
To była krótka wymiana zdań i męska decyzja. Nie bądźmy nudziarzami, zróbmy coś spontanicznego. Chwilę później już siedzieliśmy w biurze pośrednictwa, kupując bilet z Koh Lanty na wyspę Penang w Malezji. Słońce schowało się za horyzont, a nam zostało kilka godzin do odjazdu.
Kolejny rozdział czas zacząć.

You Might Also Like

0 komentarze

POPULARNE POSTY

ODWIEDŹ NAS NA FACEBOOKU