GDZIENIEGDZIE

JAK SAMODZIELNIE NAUCZYĆ SIĘ PODSTAW HISZPAŃSKIEGO?

15:49

Jesteśmy na zachodnim wybrzeżu Nikaragui, w Las Peñitas. - Lo siento, señora! Una cerveza fria, por favor! - mówi Paweł. Łatwo mu to przychodzi, bo łatwo jest nauczyć się podstaw hiszpańskiego. Znajomość tego języka jest nieoceniona w podróży po Ameryce Łacińskiej (i nie tylko!). Pytanie - jak?

Podzielę się z Wami moimi doświadczeniami, które dały efekty. Uczyłam się samodzielnie, ale niezbyt regularnie. Moją przewagą było to, że przez półtora roku pracowałam na jachcie, na którym od czasu do czasu przewijali się native speakerzy. Właściciele jachtu pochodzili z krajów hiszpańskojęzycznych i to również dzięki nim miałam okazję się osłuchać. Zapamiętywałam wiele słów i zwrotów. To sprawiło, że język obcy nie był mi tak bardzo obcy.

Na trzy miesiące przed wyjazdem do Ameryki Centralnej, zaczęłam samodzielnie studiować. Czasami godzinę dziennie przez trzy dni z rzędu, czasami trzy godziny raz w tygodniu. Ale to wystarczyło, żeby się dogadać w Meksyku, Gwatemali i Nikaragui. Brzmi dobrze?

Poniżej opisuję jedną książkę, dwa kanały na YouTube i jedną telenowelę, którą polecam z czystym sercem.

1) Blondynka na językach. Hiszpański Latynoski pani Beaty Pawlikowskiej

Jest to kurs rozmawiania w języku hiszpańskim - pisze pani Beata i tak właśnie jest. Do książki dołączona jest płyta CD. Po otwarciu książki, na lewej stronie widzimy słowa i zdania w języku polskim, po prawej ich tłumaczenie na język hiszpański.

Włączamy płytę i zaczynamy zabawę. Najpierw lektor odczytuje zdanie w języku polskim, następuje chwila ciszy, podczas której, staramy się głośno odtworzyć słowa/ zdania w języku hiszpańskim. Po krótkim czasie odzywa się hiszpański lektor, dzięki któremu możemy sprawdzić czy wypowiedzieliśmy zdanie poprawnie.

Praca z książką przynosi najlepsze efekty, kiedy wypowiadamy kwestie na głos. Gdy nie mamy takiej możliwości, warto regularnie odsłuchiwać płytę, bądź zaglądać do książki. przerabiając kolejne rozdziały.

Ja, jako wzrokowiec, najlepiej uczę się mając książkę przed nosem. Nie udało mi się przerobić całej książki, odpuściłam czas przeszły i przyszły, ale to i tak wystarczyło, żeby komunikować się z Latynoamerykanami.

2) Ana z kanału Butterfly Spanish na YouTube

Jest to mój ulubiony kanał na YouTube. Ana, która pochodzi z Meksyku, prowadzi darmowe lekcje, które uwzględniają gramatykę, słownictwo, wymowę, porady i triki, włączając też aspekt kulturowy. Nie do końca przepadam za jej poczuciem humoru, ale same filmy są bardzo przydatne. Lekcje prowadzi w języku angielskim, przy czym jest to bardzo prosty język.

Niezwykle przydatna jest biała tablica w tle, na której zapisane są wszystkie zagadnienia. Często przepisuję wszystko z tablicy do notesu, do którego często wracam w ramach utrwalenia.

3) Kayka Sadowska z kanału So Kayka Español

Kayka uczy hiszpańskiego w zabawny sposób, dlatego z przyjemnością się to ogląda. So Kayka Español to jeden z wielu playlist, które autorka ma na YouTube, dlatego nie znajdziemy aż tylu filmów, jak u Any. A szkoda!

I tu również polecam zapisywać zdania i zwroty do notesu (do filmów załączone są napisy), żeby było co powtarzać.

4) Telenowela Destinos

Destinos: An Introduction to Spanish to moje najnowsze odkrycie. Jest to program telewizyjny stworzony przez profesora Bill VanPattena z uniwersytetu z Michigan. Serial jest złożony z dwóch sezonów i łącznie 52 epizodów. Został stworzony dla początkujących studentów języka hiszpańskiego.
Daj porwać się Fernandowi i pozwól sobie przy okazji na naukę hiszpańskiego.

To by było na tyle. Jeśli macie coś ciekawego do polecenia: aplikacje, książki, kanały na YouTube, dajcie znać. Chętnie wypróbuję coś nowego. Szczególnie interesowałaby mnie jakaś aplikacja, byle nie DuoLingo - to dla mnie stara czasu. Zbyt dużo poświęcałam czasu, a efekty przychodziły zbyt powoli.

Niedługo wracamy fotorelacją z Meksyku, Gwatemali i Nikaragui. ¡Nos vemos, amigos!

Islandia

TOP 5 MIEJSC, KTÓRE WARTO ZOBACZYĆ NA ISLANDII

09:07

Podróże solo są nam obce, bo mamy siebie. Prawdopodobnie z zazdrości nigdy nie pozwolimy sobie na jednoosobowy wypad. Dlatego o samotnej podróży po islandzkiej wyspie, pisze moja dwudziestoletnia siostra, Zosia, która wybrała się tam z małym plecakiem i namiotem. Na Islandii spędziła 18 dni, korzystając z autostopu i przemierzając wiele kilometrów pieszo w butach bez podeszwy i z uśmiechem na twarzy.

Znajomi pytali ją czy dwa i pół tygodnia to przypadkiem nie za długo. Zosia już wie, że 18 dni to nawet za mało! Za mało, żeby zobaczyć wszystkie przepiękne miejsca, które oferuje wyspa. Spośród zjawiskowych wodospadów, imponujących kanionów i niezliczonych gorących źródeł, które odwiedziła, wybrała TOP 5 ulubionych miejsc. Zapraszamy do relacji.

5. VINDBELGJARFJALL – góra w okolicy jeziora Myvatn

Vindbelgjarfjall, to góra, która jest niezbyt popularna. Odwiedzając to miejsce, możesz być pewien, że nie spotkasz tam tłumu turystów. (Nie zapisałam nazwy góry podczas wyjazdu. Po powrocie, zanim odnalazłam jej nazwę w wyszukiwarce Google, straciłam prawie godzinę. Ale udało się!)

Podczas wspiczanki na 529 metrowy szczyt z nowo poznanym kolegą ze Szwajcarii, na drodze spotkaliśmy tylko cztery inne osoby! Na szczycie czeka Cię widok na najpiękniejsze miejsca jeziora Mývatn.

Dobrym pomysłem, byłoby wybranie się tam także poza sezonem letnim, kiedy na wodzie pojawi się lód i śnieg.

PS. Jedna ważna i dobra rada ode mnie – zakupcie siatki przeciw muszkom. Spray zakupiony w Polsce niestety nie działa, a islandzkie muszki potrafią być bardzo uciążliwe!

Radość podczas trekkingu w okolicy jeziora Myvatn

Widok z góry Vindbelgjarfjall

4. JASKINIA GRJÓTAGJÁ – gorące źródło

Jest to miejsce na Islandii, które mogą kojarzyć fani „Gry o tron”. Trafiłam tam dwa razy. Za pierwszym razem, kiedy dotarłam do jaskini, dowiedziałam się, ze kąpiel tam jest zakazana. Powód? Zbyt wysoka temperatura wody i ryzyko spadających ze stropu skał. Tabliczki z takimi informacjami można znaleźć obok wejścia do jaskini.

Dzień później dotarłam do Husaviku, gdzie poznałam mieszkających tam Polaków. Powiedzieli mi, że oni sami regularnie odwiedzają to miejsce, tak jak inni Islandczycy. Zaproponowali, że kolejnego dnia zabiorą mnie tam raz jeszcze, żebym mogła zanurzyć się w tych gorących źródłach.

Temperatura wody rzeczywiście jest bardzo wysoka. Można jednak wytrzymać parę minut, siedząc na skałkach i relaksując się. Z pewnością warto! No bo w końcu, kto nie chciałby wziąć kąpieli w jaskini z naturalnym gorącym źródłem?

Bardzo gorące źródło w okolicy jeziora Myvatn.

Jaskinia na północy Islandii, w której kręcili scenę z serialu Gra o tron

3. HÁIFOSS – najpiękniejszy wodospad na Islandii, jaki widziałam

Jest to drugi co do wysokości wodospad na wyspie – 122m. Jeden z moich ulubionych ze względu na krajobraz jaki go otacza, ale także na małą liczbę turystów. Na parkingu, który znajdował się nieopodal wodospadu widziałam może z pięć samochodów. To znaczy, że autostopowicze mogą mieć problem z dotarciem do tego miejsca. Znalazłam się tam za sprawą czeskich turystów, którzy zabrali mnie do swojego samochodu.

Jeśli uda Wam się odwiedzić te okolice podczas Waszego wyjazdu, polecam wybrać się na krótki trekking w dół doliny i usiąść na chwilę u podnóży wodospadu.

Wodospad położony jest w pobliżu Wulkanu Hekla, na rzece Fossá

Trekking wzdłuż rzeki Fossa

Háifoss - 122-metrowy, drugi co do wysokości, wodospad Islandii.

2. FLOKÁLUNDUR - gorące źródło

Miejsce na Islandii, które sprawiło, ze kolejny raz w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.

Nie jest łatwo dostać się tam autostopem, ale to możliwe. Potrzeba trochę więcej cierpliwości, bo ruch nie jest zbyt duży. Do Flokalundur najlatwiej dostać się promem z Stykkishólmur. Ja nie miałam takiej możliwości, ponieważ jechałam od strony wschodniej. Droga ta zajmuje zazwyczaj trochę więcej czasu, ale widoki to wynagradzają. Droga do Flokalundur po zachodnich fjordach to moja ulubiona islandzka droga. (Nie wiem czy odważyłabym się tam pojechać jako kierowca ze względu na bardzo wąskie drogi miedzy górami.)

Jaka jest najlepsza pora dnia, żeby odwiedzić gorące źródło?

Ja polecam wybrać się tam rano i mieć je tylko dla siebie. Jeden z najpiękniejszych momentów mojego wyjazdu – cisza, gorąca woda i niesamowity widok.

Zazwyczaj wieczorami takie miejsca sa troszkę „zatłoczone”. Z drugiej strony to dobra okazja, żeby spotkać innych podróżników czy lokalnych mieszkańców.

Źródło znajduje się jakieś 20 minut na pieszo od kempingu we Flokalundur. O wskazówki, jak do niego dojść. można zapytać w recepcji hotelu, który znajduje się zaraz obok pola namiotowego.

Ukryte gorące źródło Północno - Zachodniej Islandii?

Widok na ocean z pięknego gorącego źródła na Fiordach Zachodnich

1. PARK NARODOWY SKAFTAFELL

Jest to szlak prowadzący do wodospadu Svartifoss, ale także do zapierającego dech w piersiach punktu widokowego Sjónarnípa (Większość turystów odwiedza znana lagunę lodowcowa Jökulsárlón, która znajduje się tylko 50km na wschód od tego miejsca).

Obraz lodowca z tej perspektywy jest niesamowity. Trekking, który polecam zrobić to 8 kilometrowa pętla. Wędrówkę można rozpocząć z punktu informacji turystycznej. Szlak jest bardzo dobrze oznaczony, użyteczna może okazać się darmowa aplikacja maps.me.

Jak dotrzeć do Sjónarnípa?

Na początku kierujemy się na wodospad Svartifoss, a następnie wybieramy niebieski szlak S6 w stronę Eystragil, tam pojawiają się już znaki na Sjónarnípa. Ciepła kurtka i polar to must have, -temperatura przy lodowcu jest zdecydowanie niższa niż na kempingu. Polecam również spakować kanapki lub coś słodkiego na drogę powrotna, a także usiąść, zrobić sobie przerwę i po prostu rozkoszować się jednym z najpiękniejszych widoków na Islandii.