NA WYSPIE BORNEO

03:11

Malezyjska część Borneo to miejsce, któremu warto poświęcić więcej czasu niż my. W stanie Sabah spędziliśmy zaledwie osiem dni. To wystarczyło, by przekonać się, że czarujące Borneo mogłoby nam dostarczyć atrakcji nawet na miesiąc pobytu czy jeszcze dłużej...




SANDAKAN

Z Kinabalu Park łapiemy busa do Sandakan (ok. 35 PLN), miasta portowego w wodach Morza Sulu. Odległość między tymi dwoma punktami wynosi ok. 240 km. Miasto, jak miasto, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Wieczór spędzamy spacerując promenadą i obchodząc centrum.


Centrum Sandakan, blok - tak brzydki, że aż ładny
Sandakan ma stanowić naszą bazę wypadową do dwóch miejsc. Jednym z nich jest Sepilok Orang Utan Sanctuary. Rezerwat, którego główny cel stanowi rehabilitacja sierot i chorych orangutanów jest także miejscem, w którym żyją inne gatunki małp i zwierząt. Teren rezerwatu zajmuje dziewicza dżungla bogata w tropikalne lasy deszczowe i bagno namorzynowe. Schronisko istnieje już 50 lat i ma się doskonale. Dzięki jego działalności, w pełni sprawne orangutany mogą wrócić do swojego naturalnego środowiska.
Zadziwiająca flora nieopodal rezerwatu
Z Sandakan najłatwiej dostać się busem nr 14 (6 PLN). Startuje z dworca minibusów (na przeciwko Nak Hotel). Centrum otwarte jest codziennie od 9:00 do 12:00 i od 14:00 do 16:00. Wstęp kosztuje 30 PLN, a pozwolenie na fotografowanie to koszt 10 PLN. Rezerwat najlepiej odwiedzić w godzinach karmienia, które odbywa się dwukrotnie w ciągu dnia o godz. 10:00 i 15:00. Warto także rzucić okiem na 20-minutowe video, które opowiada o działalności rezerwatu.


Porę karmienia czas zacząć; opiekun opróżnia kosz bambusowy pełen owoców
Amator owoców już zbliża się do ulubionej platformy
Mama je, a brzdąc figluje
Nasza wizyta w centrum trwa ok. 1.5h. Mamy przyjemność zobaczyć kilka orangutanów z bliska - w trakcie karmienia oraz te, które ukrywają się w koronach drzew. Poza tym spotykamy też wścibskie makaki, które kręcąc się między nogami popisują się swoją zręcznością.


Kto ogląda kogo? Ludzie makaki? Czy makaki ludzi?
Orangutany są nieśmiałe. Im większą ciszę są w stanie zachować turyści, tym wzrastają szanse na zobaczenie małp. Niestety, głupkowate śmiechy i krzyki odwiedzających skutecznie odstraszają orangutany. W trakcie karmienia pojawia się zaledwie trzech przedstawicieli gatunku.


Soczysta zieleń na stałe wpisała się w obraz rezerwatu
Drzewa do nieba
Jeden z wielu pięknych motyli
Mamy mieszane uczucia, co do wizyty w centrum. Jest to interesujące miejsce, ale raczej nie warte 100 PLN (bilety, dojazd i pozwolenie na fotografowanie). Lepiej poświęcić ten czas i pieniądze na wyjazd do Sukau, gdzie można zobaczyć orangutany w naturalnym środowisku. 

SUKAU

Jest kilka sposobów, żeby dostać się do Sukau, wioski, która leży w sercu dżungli przy rzece Kinabatangan. Największą atrakcją tego miejsca jest spływ rzeką oraz pieszy trekking.

Pierwszy sposób to bezpośredni dojazd prywatnym minibusem, która odjeżdża ok. 13:00 - 14:00 z przystanku w centrum miasta (ok. 50 PLN). Podróż trwa ok. 3h. W rezultacie nie ma szansy na spływ rzeką tego samego dnia. Ostatnie łódki wypływają bowiem ok. 16:00.

Drugim sposobem jest złapanie busa z przystanku dworca dla długodystansowych autobusów na południe Sabah (np. do Labah Datu, Semporny czy Tawau) i przesiadka w miejscu zwanym The Junction. Kierowcy doskonale znają to miejsce. Koszt ok. 30 PLN. Na parkingu już stoją prywatne taksówki, które kursują do wioski za 20 PLN od osoby. Trudno złapać stopa: ruch jest minimalny, a kierowcy nie chcą wchodzić w drogę lokalnym taksówkarzom i zabierać potencjalnych klientów.

Z racji tego, że zależało nam spłynąć rzeką tego samego dnia, zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję.


Bawiące się dzieci/ Sukau
Sukau to mała wioska. Warto dojść do ostatniego domu, który znajduje się na końcu głównej drogi. Guesthouse nazywa się Sukau Bed&Breakfast (40 PLN za pokój dwuosobowy ze śniadaniem). Turyści przebywający we wiosce zatrzymują się zazwyczaj w hostelach położonych bliżej centrum.

Dzięki temu możemy negocjować cenę, a łódką (40 PLN od osoby) spływamy samotnie z przemiłą dziewczyną, która pracuje w hostelu.
Sukau Bed&Breakfast
Widok z pokoju
Kokosy na podwórku
Rzeka Kinabatangan przepływa przez środek ogromnych połaci lasów deszczowych, które są bogate w dzikie zwierzęta. Najpierw spotykamy znane nam już orangutany. Następnie widzimy po raz pierwszy w życiu dzikie nosacze z charakterystycznym dużym nosem i grubym brzuchem. Małpy te są wyjątkowo nieśmiałe, dlatego oglądanie ich buszujących w koronach drzew, sprawia nam ogromną radość. Spotykamy również dwa gatunki makaków oraz piękne red leaf monkey (chyba bez odpowiednika polskiego) ze względu na wyjątkowy rubinowy kolor.
Spływ odbywa się na tego rodzaju łódkach
Orangutan
Rzeka Kinabatangan
W towarzystwie dzikich makaków
Most dla małp nad rzeką; wodna przeprawa jest zbyt niebezpieczna ze względu na krokodyle
Pomijając małpy, przeogromne wrażenie wywarł na nas majestatyczny ptak dzioborożec. Występuje on jedynie w Afryce Subsaharyjskiej oraz tropikalnej Azji. Widzieliśmy ich sporo, zarówno w trakcie lotu, jak i dumnie prezentujące się na szczytach drzew.


Dzioborożec - zdjęcie nie nasze, nasz obiektyw nie dał rady, źródło: odkrywcy.pl
Widzieliśmy również warany wygrzewające się na pniach drzew, tuż nad naszymi głowami. Niestety, krokodyle, które często kryją się przy brzegu rzeki, nie dały się wypatrzeć. Szkoda, ale może to i dobrze...

Największą niespodziankę sprawiło nam jednak stado dzikich słoni, liczące ponad 25 osobników. Żerowały przy samym brzegu, niektóre w wodzie, niektóre nieco dalej między trzcinami. Mlaskały, trąbiły i burczały, co za orkiestra! Zapach (przepraszam za to niefortunne porównanie) jak w cyrku!









Zapatrzeni w słonie, oddaleni o kilka metrów, straciliśmy poczucie czasu. Słońce prawie zdążyło schować się za horyzontem. Niesamowity spływ, który trwał 2,5h, był niezwykle zajmujący, zdecydowanie wart swojej ceny.
Wieczorna aura
W Sukau spędziliśmy tylko jedną noc. Z racji tego, że nasza podróż powoli dobiega końca, a nasz budżet zdecydowanie się uszczuplił, zrezygnowaliśmy z trekkingu w dżungli. Wydaje się jednak że zorganizowany nocny spacer czy trekking za dnia musi być naprawdę pełen emocji.

Kolejnego dnia wczesnym rankiem opuściliśmy Sukau - najpierw taksówką do Junction, a następnie busem do Kota Kinabalu (45 PLN od osoby), który jedzie kilka dobrych godzin.

SAPI

W KK, czyli stolicy Sabah zatrzymaliśmy się w hostelu Asia Adventure Lodge (20 PLN/os. w czteroosobowym pokoju ze śniadaniem). Ostatnie dwa dni na Borneo zdecydowaliśmy się spędzić na plaży wyspy Sapi i w wodach Morza Południowochińskiego. Wyspa ta należy do Tunku Abdul Tahman Marine Park i chroni przepiękną rafę kolorową z bogatym życiem podwodnym.

Na wyspę można dostać się szybką łodzią, która potrzebuje 15 minut by dotrzeć na miejsce. Bilet w obie strony to koszt 30 PLN. Na miejscu należy uiścić także Conservation Fee - 10 PLN od osoby. I koniecznie trzeba wypożyczyć maskę do snorkelingu.

Snorkeling na Sapi jest niebywały. Wystarczy z głównej plaży przejść kilkadziesiąt metrów po skałach, by wylądować na maleńkiej i pustej plaży. Tam, kilkanaście metrów od brzegu znajduje się przebogata rafa koralowa z pięknymi rybami, rozgwiazdami i innymi podwodnymi urokami. Krystaliczne wody sprawiają, że widoczność jest znakomita. Temperatura wody i zasolenie pozwala spędzić w wodzie ponad pół godziny, bez większego zmęczenia i wychłodzeni. Słońce jest niemiłosierne. Bardzo łatwo spalić plecy i cierpieć jeszcze kilka dni.


Paweł ze snorklem w dłoni
Prawie pusta plaża...
Pod koniec dnia okazuje się, że dzika plaża, na której spędziliśmy dwa dni, nie jest aż taka samotna. To miejsce upodobał sobie również 2,5m waran (monitor lizard) - nasza malezyjska zmora. Całym szczęściem spotkaliśmy się twarzą w twarz podczas ostatniego dnia na Borneo.
Monitor lizard, szczególny ulubieniec Pawła
Do samolotu wsiadamy późnym wieczorem z ogromnym zachwytem, czując jeszcze sól na ustach. 

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Bóg tworzy piękne miejsca, aby piękni ludzie mogli się nimi zachwycać... mocno trzymam kciuki, za kolejne wasze inspiracje w drodze zdobywania świata :) Takimi małymi, wielkimi krokami :)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE POSTY

ODWIEDŹ NAS NA FACEBOOKU